poniedziałek, 3 marca 2014

zabawna monotonia.

z czasem jest po prostu tak, że nic mi się nie chce.
nic.
całkowicie nic.
i to nie jest tak, że ja chcę umrzeć.
ja po prostu mam ochotę spać.
tak po prostu śnić.
w snach jakoś mi łatwiej.
nie chcę umierać.
nie chcę żyć.
chcę śnić.
to wspaniałe.
w snach mogę wszystko.
a później wstaję i wracam do tej monotonii.
znowu robię to samo i okłamuję wszystkich dookoła.
tworzę iluzję siebie.
znowu to samo.
te same twarze, te same sytuacje i ta sama monotonia.
rzygam tym.
czy mogę stąd uciec?
chciałbym.
poważnie.
zaczynam mieć tego wszystkiego dosyć.
do niczego nie mam siły.
nawet do wstania z łóżka, a co dopiero do życia.

sobota, 1 marca 2014

nic. pusto jak w paczce po fajkach.

i co?
i nic.
jest tak samo, prawda?
od wakacji 2011 r. nic się nie zmieniło.
nic, a nic.
żyjesz sobie dalej po cichu uciekając od ludzi.
od paczuszki do paczuszki.
od kreseczki do kreseczki.
od lufeczki do lufeczki.
i co dalej?
nic.
będzie tak samo.
po trochu się wykończę.
a może coś mnie wykończy?
łatwiej by było, prawda?
lepiej żeby ktoś nas zabił niż my sami siebie.
marna opcja szczerze mówiąc.
marna jak to wszystko co robię.
marna jak moje życie.
marne to wszystko jest.
tylko się udźgać i zapomnieć.
tak pięknie.
tak błogo.