poniedziałek, 26 sierpnia 2013

sił mi brak. żyć niewiadomo jak.

dni mijają.
tabletki się do ust pchają.
życiem poprzez śmierć to wszystko idzie.
dni mijają,narkotyki wciągają.
wszystko jest chwilą.
każdy dzień pokonaną milą.
trip za tripem.
dzień za dniem.
znowu to wszystko pokona mnie.
idę. ale gdzie?
po ćpanie.
o Panie! ratuj, proszę.
mam jakieś grosze.
czy to będzie wynagrodzeniem?
nie. mogę się udusić tym proszeniem.
ćpunem się rodzisz, ćpunem umierasz.
do tego czasu wszystko wyrzygasz i sprzedasz.

szczerze mówiąc nie mam siły.
zaliczyłem chory ciąg, rzygałem thiocodinem i mam problemy z organizmem.
nie piszę w pamiętniku od czerwca.
zamilkłem. teraz już tylko sypię kłamstwami.
chyba mam dosyć.
chyba napewno.

do następnego (może dożyję).
metylomorfina.

sobota, 20 lipca 2013

ucieczka wyjściem z sytuacji.

uciekam. ciągle uciekam.
boję się siebie i ludzi.
mało ćpam i dużo piję.
codziennie wspominam.
wspominam czasy piwnicy.
chyba chciałabym mieć znowu te 14 lat.
inaczej patrzyłem na życie.
myślałem że wszystko zawsze będzie dobrze.
widać jaki byłem głupi.
no cóż, jestem tylko Kondziem.
właściwie to nim byłem.
teraz jestem Konradem z ok. 3 kg. kartoteką.
czy żałuję?
nie. oczywiście że nie.
nie sztuką jest żałować.
sztuką jest żyć mimo wszystkiego co było.
ćpam, znowu ćpam.
cieszy mnie to.

teraz będę sobie metylomorfiną.
dlaczego?
nie wiem sam. chyba dlatego że kocham ją.
tak więc..

do następnego.
metylomorfina.

środa, 24 kwietnia 2013

brak myśli, za dużo czynów.

wiele rzeczy i czynów uświadomiłem sobie dopiero po fakcie.
robiąc coś zwykle nie myślałem.
wszystko było pod wpływem chwili.
nic nie było dokładnie przemyślane,
nic nie było znane nam wcześniej.
wszystko to działo się ot tak.
zwykle brak myśli był zaletą.
wyciszenie, brak myśli, brak zmartwień.
siedzisz wyciszony we własnym świecie i żyjesz chwilą.
nic innego nie potrzeba.
wszystko inne jest nie istotne.
przecież najprościej jest nie myśleć.

gdy byłem mały bałem się takich jak ja.
bawiliśmy się w wojny i chowaliśmy się po różnych krzakach.
kiedyś z przyjacielem znaleźliśmy miejsce gdzie było pełno strzykawek, igieł, paczek po lekach i różnych podobnych.
ten widok często mnie prześladuje.
dziecko które miało 8 lat trafia do takiego miejsca podczas niewinnej zabawy.

innym razem byłem z dwoma kolegami na dworcu poogladać pociągi.
lubiłem tak usiąść i patrzeć.
marzyłem że wyjadę gdzieś daleko.
w którymś momencie poszedł do nas chłopak przed 30stką i powiedział abyśmy nigdy nie brali narkotyków, żebyśmy omijali to szerokim łukiem.
stałem jak wryty i potakiwałem.
nie wiedzałem wtedy czemu on się tak dziwnie zachowuje.
wtedy widziałem jedynie jak ludzie wyglądają po alkoholu.
kiedyś był to dla mnie widok codzienny. mój ojciec jest alkoholikiem i często widziałem go pijanego.
tamtego chłopaka z dworca widziałem w którymś z moich schizów.
tłumaczył 8 latkowi czemu nie może brać narkotyków.
wtedy nie wiedzałem że był ućpany.
dopiero w wieku 14stu lat przypomniało mi się to wydarzenie.
przestraszony gnojek słucha nieznajomego gościa na haju.
po tym co mi powiedział uznałem że nigdy nie będę miał styczności z narkotykami, jednak zdążyłem o tym zapomnieć..

wtorek, 23 kwietnia 2013

bezsensowny bezsens.

życie ćpuna jest puste i nudne.
wszystko co ciekawe zwykle przeżywał po ćpaniu.
trzeźwość jest nudna więc po co być trzeźwym?
sam nie wiem i chyba boję się wiedzieć.

z każdą działką nastaje coraz gorszy czas.
ćpania potrzeba częściej i więcej,
pieniądze są rzadziej i jest ich mniej.
wtedy zaczynają się myśli "skąd zdobyć pieniądze?" .
zaczyna się od sprzedawania małych rzeczy,
później jest już coraz gorzej.
coraz mniej sensu życia.
już nie ma radości z małych rzeczy.
w pewnym momencie faza przestała mnie cieszyć.
przyjaciele zaczęli mi się dziwić czemu mnie nie cieszy to co zawsze sprawiało nam radość.
to było codziennie, to było normalne.
zaczęło mnie to dziwić.
czemu normalnością jest to co uczyniło że jestem wyjątkowy?
nuda, wszędzie nuda.
przecież mogę bez tego żyć pomyślałem jednego dnia i drugiego dnia poszedłem ćpać bo już nie wytrzymałem.
głupota rządziła moją osobą,
głupota rządzi moim życiem.
nie żyję gdyż nie chcę żyć.
nie umieram gdyż nie chcę umrzeć.
jestem cieniem samego siebie.
jestem tanią kopią osoby która czeka na przebudzenie.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

pusto w głowie, pusto w sercu.

duża pustka wypełni z czasem każdego ćpuna.
gdy to się zaczyna wtedy żaden z nich nie chce się do tego przyznać.
wtedy byłoby to równoczesne przyznanie się do błędu czego każdy chciał uniknąć.
nawet ja. i żałuję.
ta pustka zaczyna niszczyć.
pusto wszędzie.
brak uczuć, brak myśli.
kiedyś o tym marzyłem.
tak, byłem głupi. w sumie nadal jestem, jednak teraz bardziej dojrzały.
boję się tego że jestem starszy.
niby jestem starszy ale chciałbym znowu być tym głupim Kondziem, a gdy byłem głupim Kondziem wtedy chciałem być wielce dorosły.
straciłem swoje najlepsze lata.
chwilowo nie żyję, nie ma mnie wśród żywych.
przerwa w życiorysie. dość długo ona już trwa.
nie żyję, nie umarłem, więc gdzie jestem?
gdzieś napewno ale niewiadom gdzie.
dlatego często chcę umrzeć.
nie chcę już dalej błądzić po otchłani tego świata,
nie chcę być nadal cieniem pomiędzy życiem a śmiercią.

czwartek, 18 kwietnia 2013

brak indywidualności = brak własnego ja.

siemahejelocześć.
nie było mnie tu trochu no ale postaram się to nadrobić.
ostatnio ciągle są jakieś problemy.
kuratorzy, sądy, policja.
i tak w kółko. zaczyna mnie to męczyć.
wcześniej miałem z tego dobry ubaw.
aktualnie zaczynam się tego obawiać.
mniejsza z tym.
przecież za głupotę się płaci, prawda?

ostatnio mam dość dużą pustkę w sobie.
nie wiem kim jestem, nie wiem po co żyję, nie wiem co dalej.
chyba się zgubiłem. chyba napewno.
stoję w miejscu i obserwuję.
widzę ludzi uśmiechniętych i smutnych,
mijam ludzi bogatych i biednych.
zastanawiam się czemu nie jesteśmy równi.
gdybym tylko miał siłę której nie mam to starałbym się pomagać.
chcę dać ludziom to czego potrzebuję.
tak, potrzebuję pomocy jednak gdy jest mi ona oferowana to wtedy uciekam.
boję się zmian. zmiany są ciężkie a ja chcę nadal żyć tak jak dawniej.
chcę żyć tak jak kiedyś jednak nie mogę.
wszyscy już wiedzą, wszyscy już o tym mówią, wszyscy już ocenili.
zawsze zostają wspomnienia.
zawsze mogę rzucić się w ich otchłań.
jednak nie. nie mogę.
już nawet wspominać nie umiem.
mam pusty łeb jak paczkę po papierosach.
i wychodzi na to że ani nie zapalę, ani nie pomyślę.
to boli. ta pieprzona bezmyślność boli.
czuję że na nią umieram.
to jest moja choroba i powolna śmierć.
tego bardziej się obawiam niż przedawkowania, strzelenia sobie w łeb czy podcięcia żył.
naprawdę się tego boję.
i jeśli ma być tak dalej to ja już nie chcę żyć.
dajcie mi umrzeć..

czwartek, 11 kwietnia 2013

każdy ma swoją historię.

to wszystko z dnia na dzień jest coraz bardziej dziwne i nie pojęte.
nie rozumiem tego wszystkiego.
niby życie jest cenne i ważne ale jednak nie dla mnie.
wszystko jest zwykłe jednak przeze mnie nie znane.
większość miejsc, ludzi, utworów i wierszy poznałem będąc na haju.
wtedy wszystko ma sens, wtedy wszystko jest piękne.
faktycznie, nie mam ochoty by wychodzić z czegokolwiek.
chcę żyć tak jak dawniej tak bardzo jak chcę ćpać.
wszędzie widzę ćpunów.
są zmarnowani, spustoszeni.
jednak i tak biorą.
a w ich gronie jestem i ja.
kolejny zwykły ćpun.
czasem zastanawiam się czy to ja jestem ćpunem czy to wszyscy w koło ćpają.
te myśli są dziwne.
dziwna a raczej przerażająca jest także śmierć w snach.
codziennie inna, straszeniejsza i bardziej fascynująca.
jest to straszene ale i piękne zarazem.
przerażające i wspaniałe.
a więc idę śnić. śnić o kolejnej wspaniałej śmierci

do następnego.
heroinebitch.

środa, 10 kwietnia 2013

droga usiana wspomnieniami.

codziennie zaczynały dziać się coraz dziwniejsze rzeczy.
z dnia na dzień przechodziły przez głowę dziwne myśli.
tak, zaczynało brakować pieniądzy.
zaczęłem dostawać dziwne propozycje.
no i w końcu "bum!" i jednej nocy poleciały trzy włamy.
mało mnie w tamtej chwili cokolwiek obchodziło.
liczyło się by mieć za co ćpać.
ćpałem wszystko do czego miałem dostęp.
łykałem masowo leki, zacząłem walić cięższe narkotyki prócz kokainy bojąc się ponownego uzależnienia od niej.
nie zauważałem tego że to mnie ogłupia coraz bardziej.
chodziłem otępiony z jedną myślą.
miałem żal do wszystkich za to że nie dawali mi normalnie się ućpać.
mało który 15sto latek widzi sens w czymś innym niż w tym czym żył.
tak naprawdę to nie chciałem ciągle żyć w świecie obłudy ale także bałem się "normalnego" świata.
zawsze byłem gdzieś po środku.
nigdy nie byłem normalny i nigdy nie zasmakowałem normalności.
po długim bezcelowym łażeniu ulicami Dąbrowy zacząłem nienawidzić ludzi i to co oni postrzegali za normalne.
nie byłem jednym z nich i pewnie nigdy nie będę.
z resztą nawet nie chcę.
większość mojego życia była specyficzna, ostatnie dwa lata były ućpane a ja nagle mam być normalny?
przecież to nie możliwe.
dzisiaj już nawet nie mam siły udawać.
siedzę i milczę, tak jest łatwiej.
śpię większość czasu, tak jest lepiej.
a w snach ciągle te same filmy.
te same powtórki włamań, kradzieży, zatrzymań.
codziennie to samo.
nie umiem żyć bez przeszłości ponieważ nie mam nawet teraźniejszości.
w sumie nie mam nic i to mnie boli..

do następnego.
heroinebitch.

wtorek, 9 kwietnia 2013

powolne zmierzanie ku końcowi.

przyznaje, kocham ten stan gdy jestem ućpany do granic możliwości.
zawsze mnie to cieszyło.
szczególnie kiedyś gdy było jeszcze dobrze.
interesowało mnie tylko jedno.
tak, tylko ćpanie siedziało mi w głowie.
z dnia na dzień było we mnie mniej uczuć.
z każdym dniem znikała ze mnie cząstka mojej osoby.
nic innego się nie liczyło.
żyłem tak jak chciałem żyć.
liczyło się jedynie to by wziąć.
pomału stawałem się maszyną.
byłem tylko robotem napędzanym ćpaniem.
tak, wielbiłem ten stan.
często tęsknię za nim do dzisiaj mimo że zdążyłem znienawidzić
tą fazę.
tęsknota wypełniła moje życie.
wspomnienia stanowią większość moich myśli.
i przyznaje że chciałbym znowu przeżyć to wszystko jeszcze raz jednak skończyć z tym wtedy gdy była taka możliwość.
aczkolwiek jako 14sto letni dzieciak nie myślałem o przyszłości, a dzisiaj jako 16sto latek boję się pomyśleć co wydarzy się jutro.
nienawidzę się za swoją bezmyślność..

do następnego.
heroinebitch.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

powolne niszczenie organizmu.

wszystko zwykle szło po mojej myśli.
codziennie miałem to czego chciałem.
nic innego nie było mi potrzebne.
miałem swoje szczęście.
tak naprawdę tylko tego potrzebowałem.
moje zainteresowanie skupiało się na jednym.
przecież wystarczyło tak niewiele by pojawił się uśmiech na mojej twarzy.
brałem bo nie chciałem obserwować tego co się działo.
nie chciałem brać udziału w patologii dnia codziennego.
nigdy nie chciałem by moje życie wyglądało tak samo jak te które prowadziła reszta społeczeństwa.
sądziłem że wszyscy dokoła kłamią.
nie chciałem kłamać tak jak oni.
brałem regularnie.
codziennie lub co dwa dni.
gdy wychodziłem do szkoły zarzucałem 15 do 20 tablet by kontaktować.
z czasem przestało mi to wystarczać.
zacząłem wagarować by móc ućpać się do granic możliwości.
paczka tego syfu wtedy wystarczała.
nie zauważałem powolnego wyniszczenia organizmu.
a może po prostu nie chciałem tego dostrzec?
nie wiem tego do dzisiaj.
za każdym razem gdy brałem czułem ciężki ból serca.
nie interesował mnie on.
liczyła się chwila.
nie było dnia jutrzejszego, nie było dnia wczorajszego.
było tylko to co działo się w danej chwili.
i tak żyłem do końca 2012 r.
od października do grudnia było ciągle to samo.
zaczęło to tworzyć część mnie,
część mojego życia.
monotonia zaczęła wypełniać moje życie jednak dla mnie monotonią było to co działo się w świecie rzeczywistym.

do następnego.
heroinebitch.

wakacje 2011 r. - początek wszystkiego.

jak by to wszystko opisać?
nie wiem za bardzo bo nigdy nie mówiłem o całości tego wszystkiego.
najlepiej to zacznę od początku.

zaczęło się w wakacje.
niewinne próbowanie wszystkiego.
najpierw kokaina która jedynie zachęciła mnie do tego wszystkiego.
kilka dni później acodin.
tak, te głupie tabletki na kaszel którymi jarają się dzieciaki w gimnazjach.
ten jeden acodin zaczął zajmować coraz więcej miejsca w moim życiu.
kochałem stan po nim.
dawał mi to czego oczekiwałem.
dawał mi wolność i szczęście.
pokochałem ćpanie.
wiedziałem że to wciąga jednak sądziłem że mnie to nie dotyczy.
liczyło się tylko to by z przyjaciółmi zarzucić sobie co weekend.
wszyscy czekaliśmy do piątku by znowu znaleźć się w krainie marzeń.
nikt z nas nie zauważał co się dzieje z naszym życiem
przecież po co patrzeć w przód lub wstecz gdy ma się teraźniejszość?
to był nasz błąd.
to było jedną z najgłupszych rzeczy które zrobiliśmy, a raczej nie zrobiliśmy.
przecież najprościej jest nie myśleć, prawda?

do następnego.
heroinebitch.

niedziela, 7 kwietnia 2013

witam.

witam.

nazywam się Konrad jednak mówią mi Kondziu lub Chemik.
mam 16 lat. wstyd się przyznać jednak nadal jestem w 1szej klasie gimnazujm.
jednak za głupotę się płaci, prawda?
postaram się przedstawić moją historię najdokładniej jak potrafię jednak może być to dość chaotyczne.
pod wpisami będę się podpisywał "heroinebitch" , takie już moje przyzwyczajenie z photoblog'a.
no cóż nie ważne.

jestem narkomanem i czuję się skreślony przez społeczeństwo.
czuję się chory psychicznie.
czuję tak ze względu na objawy podobne do schizofrenii paranoidalnej.
nie jestem taki jak reszta społeczeństwa i nigdy nie chciałem być jak inni.
nie jest to tylko kwestia wyglądu.
wyróżniam się stylem bycia, poglądami, zachowaniem.
po prostu wszystkim.

dobrze, więcej dowiecie się w następnych notach.
mam nadzieję że spodoba się wam mój blog.

do następnego.
heroinebitch.