środa, 24 kwietnia 2013

brak myśli, za dużo czynów.

wiele rzeczy i czynów uświadomiłem sobie dopiero po fakcie.
robiąc coś zwykle nie myślałem.
wszystko było pod wpływem chwili.
nic nie było dokładnie przemyślane,
nic nie było znane nam wcześniej.
wszystko to działo się ot tak.
zwykle brak myśli był zaletą.
wyciszenie, brak myśli, brak zmartwień.
siedzisz wyciszony we własnym świecie i żyjesz chwilą.
nic innego nie potrzeba.
wszystko inne jest nie istotne.
przecież najprościej jest nie myśleć.

gdy byłem mały bałem się takich jak ja.
bawiliśmy się w wojny i chowaliśmy się po różnych krzakach.
kiedyś z przyjacielem znaleźliśmy miejsce gdzie było pełno strzykawek, igieł, paczek po lekach i różnych podobnych.
ten widok często mnie prześladuje.
dziecko które miało 8 lat trafia do takiego miejsca podczas niewinnej zabawy.

innym razem byłem z dwoma kolegami na dworcu poogladać pociągi.
lubiłem tak usiąść i patrzeć.
marzyłem że wyjadę gdzieś daleko.
w którymś momencie poszedł do nas chłopak przed 30stką i powiedział abyśmy nigdy nie brali narkotyków, żebyśmy omijali to szerokim łukiem.
stałem jak wryty i potakiwałem.
nie wiedzałem wtedy czemu on się tak dziwnie zachowuje.
wtedy widziałem jedynie jak ludzie wyglądają po alkoholu.
kiedyś był to dla mnie widok codzienny. mój ojciec jest alkoholikiem i często widziałem go pijanego.
tamtego chłopaka z dworca widziałem w którymś z moich schizów.
tłumaczył 8 latkowi czemu nie może brać narkotyków.
wtedy nie wiedzałem że był ućpany.
dopiero w wieku 14stu lat przypomniało mi się to wydarzenie.
przestraszony gnojek słucha nieznajomego gościa na haju.
po tym co mi powiedział uznałem że nigdy nie będę miał styczności z narkotykami, jednak zdążyłem o tym zapomnieć..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz